Co bym zrobił gdybym ponownie przytył 20 kg?

Bardzo często pacjenci pytają mnie o moją historię otyłości, nie są w stanie niekiedy uwierzyć, że nie mogłem poradzić sobie z nadprogramową ilością kilogramów. Czasem słyszę nawet, że to na poczet dobrego marketingu stworzyłem sobie siebie przez pryzmat mozolnej drogi odchudzania – to oczywiście nieprawda. Nie potrafiłbym od początku mojej działalności opierać każdej wartości na kłamstwie – nie wytrzymałbym tego 🙂

Ne róbmy z tego również dramatu, nie mam w zwyczaju porównywania się do innych, każdy inaczej przeżywa dane doświadczenia i dla kogoś dramatem jest 40 kilogramów nadwagi – dla innych 5 kilogramów nadwagi i nieumiejętność schudnięcia od 5 lat. Ponieważ prowadzę gabinet od prawie 4 lat a wcześniej doradzałem kolejne 2 lata jako pracownik cateringu dietetycznego no i przede wszystkim na sobie przeżyłem koszmar związany z nadwagą – chciałbym podzielić się z Tobą moimi kilkoma przemyśleniami. Przeanalizowałem setki historii moich pacjentów i zdecydowanie panuje przewaga pewnych schematów – o czym za chwilę Ci opowiem. Co zatem bym zrobił gdybym przytył 20 kilogramów ponownie?

Czy wpisywałbym w wyszukiwarkę frazy dietetyk radom? odchudzanie lublin ? dieta 1200 kcal, dieta dukana opinie?

Zdecydowanie nie.

  1. Całkowicie usunąłbym z mojej głowy przeświadczenie – przechodzę na dietę. Wykreśliłbym z mojego umysłu tę frazę i stwierdziłbym – ja po prostu chcę przejąć kontrolę nad swoim życiem. Nie mam ochoty znowu być więźniem obsesyjnego analizowania tego co zjem, co mogę zjeść co wypada zjeść, co spowoduje, że przytyję i w jaki sposób ominąć kolejną imprezę tych moich ”dziwnych” znajomych, którzy ciągle wychodzą na miasto!. Przestałbym być więźniem podejścia 100% albo nic, które rujnuje wiele płaszczyzn naszego życia. Znasz to? chcesz iść na siłownię, zaczynasz zatem maraton po mediach społecznościowych po opiniach innych użytkowników, wchodzisz potem w Google, oceniasz po wyglądzie trenerów, zdjęcia siłowni, oceniasz stronę internetową – czy odświeżają aktualności? Jakie mają podejście do klientów? Znajdziesz choć jeden problem, błahy być może dotyczący ostatnim razem braku ręczników papierowych w toalecie damskiej i już..szukasz innej, a tam? a tam nie ma treningów Cross fit więc może nie ma aż tylu chętnych i tak dalej i tak dalej…

2. Zastanowiłbym się – ile ja tak naprawdę jem w ciągu dnia, tak dla siebie spisując na kartce moje główne posiłki i te grzeszki między nimi. Wiesz dlaczego? Dlatego, że dojdziesz wtedy do przynajmniej dwóch ciekawych wniosków – po pierwsze oceniasz jak dużo posiłków nieświadomie pomijasz analizując swój jadłospis. Wizyta pacjenta u psychodietetyka też ma taki cel – uświadomienie ile do tej pory dana osoba je, kiedy pytam o powszedni dzień z życia jednostki to właśnie padają hasła – na śniadanie to…na obiad….no i na kolacje… A gdzie 2 śniadanie? gdzie te kilka ciastek po obiedzie? A co z pojadaniem w pracy? A te rytuały w postaci kilku garści słonecznika do książki? Jedzenie w postaci płynnej, wszędzie domieszka cukru, naprawdę nie mamy ułatwienia jeśli chodzi o odchudzanie – jedzenia co brzmi paradoksalnie jest po prostu za dużo. A my nie potrafimy sobie z tym poradzić, pożywienie jest dla nas pewnym transportem w inną przestrzeń – oddaloną od naszych negatywnych emocji.

3. Poznałbym siebie. Poznałbym swoje oczekiwania, swoje nawyki, swoje mechanizmy działania. Wyobraź sobie, że śpisz naprawdę mocno, błogo i tę piękną chwilę przerywa dźwięk dzwonka do drzwi, który jest notabene bardzo głośny. Z drugiego pokoju słyszysz przeraźliwy płacz dzieci, Twój pies głośno szczeka a to wszystko przeplatane jest notorycznym trwającym długo dzwonieniem wzbogaconym dodatkowo o mocne uderzenia w drzwi. Jak reagujesz? co robisz? Jak się czujesz? W większości przypadków będziemy przerażeni i nie jest to większe odkrycie górnych lotów. Tak jak to, że wiążesz buty bez zbędnego analizowania – podobnie kiedy robisz sobie herbatę. Dzieje się tak, bo jesteś sumą swoich doświadczeń. A te doświadczenia to Twoje wykształcone od X lat nawyki, rytuały. Kiedy rano wstajesz to sięgasz po telefon? Czy może po książkę i kradniesz trochę wiedzy którą serwuje Ci autor? A może medytujesz? Czy zakładasz trampki dresy i biegasz? Ile osób – tyle rytuałów. Ty jesteś też zbiorem swoich rytuałów. Ta cała droga wgłąb siebie – poznanie siebie na nowo to jest coś bezcennego. Reagujesz śmiechem na myśl o pewnej scenie z wczorajszego filmu, która dla kogoś innego jest totalną beznadzieją, być może dla kogoś Ci bliskiego. Poznaj siebie na nowo, zauważ kiedy sięgasz po jedzenie nawykowo – Świetnie to opisuje Charles Duhigg w książce Siła Nawyku. Zdaniem tego sympatycznego dziennikarza istnieje coś takiego jak pętla nawyku, de facto bardzo silna. W naszym życiu są wskazówki, zwyczaje oraz nagrody, które tworzą błędne koło. Twoją wskazówką być może jest poddenerwowanie, albo i wręcz wkurzenie – nawykiem kawałek a być może kilka kawałków ciasta i w konsekwencji nagroda – chwilowe poczucie ulgi, relaksu – ale tak jak napisałem – chwilowe. Zatem co zrobić żeby znów poprawić sobie humor? Droga jest prosta 🙂

4 Jadłbym normalnie. Mówię całkiem poważnie – jadłbym wszystko bez zbędnego wyrzekania się pierogów, śmietany w zupie czy kilku kawałków pizzy. Te wszystkie bzdurne style żywieniowe, eliminacje i ponowne wdrażanie w momencie wyjścia z diety ( co brzmi z perspektywy bez sensu) schowałbym między bajki na półce i zastanowiłbym się czy w dłuższej perspektywie – jedząc NORMALNIE nie schudnę więcej niż przebierając kolejno z tygodnia na tydzień od postu po dieta Dukana, dieta Kwaśniewskiego kończąc na diecie bezglutenowej. Zawsze kiedy przypominam sobie o dietach internetowych mam przed sobą mojego serdecznego kumpla Maćka, który ważył wtedy jakieś 120 kg i rozpoczynał dzień od czarnej kawy i grejpfruta – totalna masakra. To chyba założenia którejś z wymienionych diet :). Ja już mam dość spisywania pamięcią list produktów, które zjem ”po diecie”. Dosłownie – chudniesz i pochłaniasz śledzie, pierogi, pizze, batoniki aby się wynagrodzić – za co? za co Ty chcesz się wynagrodzić? Ze po raz kolejny robisz sobie krzywdę? Jedz normalnie i chudnij.

5. Po prostu zwracałbym uwagę na to co jem, Kocham stwierdzenie – Mogę ale nie muszę. Uratowało mi to życie – nie wiem czy ktoś to wymyślił wcześniej, zapewne tak może być ale stworzyłem tę filozofię bez wcześniejszego wglądu w tego typu stwierdzenia w Internecie czy książkach. Daje mi to mnóstwo mentalnego wsparcia dla samego siebie. Przechodzę obok półek sklepowych, widzę paczkę ciastek i myślę sobie – czy ja faktycznie mam na to ochotę? Czy ja się dobrze po tych ciastkach będę czuć? Zjem, pewnie będą smaczne ale za chwilę się nimi zamulę, pewnie będzie mi się chciało spać no i widzę więcej minusów aniżeli plusów. Nie zmienia to jednak faktu, że mogę to zrobić jak tylko będę miał na to ochotę. Czasem mimo tych minusów po prostu je sobie wezmę, bo nie jadłem słodyczy od jakiś 2 miesięcy i mam taki kaprys. Zrozum proszę jednak cały mechanizm. Kiedy żyjesz po raz kolejny w stresie, pod wpływem presji czy tym razem Ci się uda Twoje zasoby psychoenergetyczne są na mizernym poziomie. Silna wola pada na buźkę i nie ma się co dziwić. Przecież każdego dnia podejmujesz setki decyzji a w Twojej głowie pojawiają się różne myśli, przyjemne, mniej przyjemne ale z pewnością – energochłonne. No więc dodaj do nich jeszcze codzienne rozterki odnośnie Twoich wyborów konsumenckich, Twojej silnej woli i wystawiania jej na kolejną próbę. To się nie uda.

Doceniaj to co możesz osiągnąć przez pryzmat dłuższego czasu, przestań przeceniać to ile zdołasz schudnąć w 2 tygodnie.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *